niedziela, 23 października 2016

Romet Kometa odbudowa cz.1

Z perspektywy czasu zaczynam myśleć , że nad tym projektem ciąży jakieś fatum. Zaczęło się od długiego oczekiwania na to, kiedy rower trafi w moje ręce. Kolejny niefart wyszedł w trakcie malowania. Wcześniej kupiłem ramę od innej Komety, gdyż wpadłem na pomysł, że oryginalna rama wraz z oryginalnym lakierem i naklejkami pójdzie na strych, a ta kupiona zostanie pomalowania na taki sam kolor jak w przypadku "Meteora". Niestety już po położeniu podkładu na ramę nr 2, dostrzegłem swój wielki błąd. Przed przystąpieniem do malowania niezbyt dokładnie przyjrzałem się geometrii zakupionej ramy i widelca i niestety okazało się, że są pokrzywione i nadają się tylko na złom. Kolejna nieprzyjemna niespodzianka dotyczyła odtworzenia naklejki z nazwą roweru. Myślałem, że największy problem będzie związany z odklejeniem jej z roweru. Niestety okazało się, że podmiotowi, który uprzednio wykonał naklejkę do Meteora, nie opłaca się teraz produkcja naklejek do mało popularnych wersji rowerów Rometa. To wszystko spowodowało, że na kilka tygodni mój zapał do pracy wyraźnie osłabł. Mając jednak w pamięci stan wyjściowy Mateora i stan do jakiego udało mi się go wyprowadzić, postanowiłem zabrać się do roboty.
Poniżej kilka szczegółów budowy Komety. Zdjęcia zrobiłem w celach dokumentacyjnych , by przy skręcaniu roweru wiedzieć , która śrubka jest do czego.

Kometa przed rozbiórką

Detale










Jak widać z osi suportu pozostał smutny kikut. Niestety jeden z klinów tak się zapiekł, że pomimo rozwiercania, nie było możliwe jego usunięcie i tak w ruch poszedł brzeszczot.







"drobne" różnice w spasowaniu bagażnika i ramy

 rama po rozbiórce


rdzawe wżery








Oto jak rama powinna wyglądać po położeniu podkładu


skrzywienie widoczne na haku (białej) ramy jako odległość końcówki haka od podłogi 

Ponieważ oryginalny widelec miał częściowo ułamane mocowanie dynama, postanowiłem wyciąć je z pokrzywionego widelca i przeszczepić do oryginału. Jednak po wyłamaniu kikuta z oryginału, moim oczom ukazał się jakiś otwór . Prawdopodobnie jest to jeden z dwóch otwór montażowych, w które w fabryce wstawiano uchwyt , a następnie zgrzewano go z widelcem . Niestety czeka mnie teraz odpowiednie przygotowanie podstawy uchwytu, tak by pasował do fabrycznych utworów w widelcu.




     
Wszystko wskazuje więc na to, że odbudowa Komety nie będzie tak prosta , jak na początku mi się to wydawało.